z małej ranki... spory kłopotNie przypuszczaliśmy, że mała ranka na pyszczku Łowcy sprawi, że będzie wyglądał bardziej na garbonosego bullteriera niż wilczaka.
W piątek na spacerze z Kają Łowca nieco zbyt namolnie zachęcał 6-letnią sukę haszczaka do zabawy. Upał i - jak się potem okazało- boląca sukę łapka, sprawiły, że ta zniecierpliwiona dała Łowcy reprymendę, jak to suka szczeniakowi. Zostawiła mu na pyszczku niewielką rankę, którą zresztą Łowca się w ogóle nie przejął. Zresztą później obydwa psy zgodnie razem urzędowały.
Niestety wczoraj wieczorem (czyli dzień po zajściu) pyszczek poniżej tej ranki zaczął puchnąć, a gdy na wieczornym spacerze Łowca był osowiały, nie czekaliśmy już na nic, tylko telefon do weta i zaraz potem wizyta. Wet sprawdził ten obrzęk; zęby, dziąsła (ropy ponoć nie ma), wyczyścił rankę, zmierzył temperaturę (oczywiście podwyższona) i zaaplikował antybiotyk.
Później opuchlizna jeszcze bardziej się "rozeszła" i widać niestety że dokucza to Łowcy - źle mu się np. gryzie.
Ale na szczęście je i pije.
Na 12-tą idziemy znowu do weta.
Zatem tak dzisiaj spędzamy czas, zamiast być w Ustroniu na wystawie.
Mam nadzieję, że Łowca szybko się z tego wykaraska, bo serce się kraje, gdy się widzi, jak się źle czuje.
Ktoś miał podobne doświadczenia?
Dzięki.
Póki co dalej mamy bullterierka, choć dzisiaj dostał drugą porcję antybiotyku oraz mocniejszy lek przeciwzapalny.
Na szczęście apetyt pomimo tego mu dopisuje, więc jesteśmy dobrej myśli, choć przyznać trzeba - widok osowiałego wilczaka robi na nas spore wrażenie.