2002.05.05. - IV Mazowieckie Zawody Psów Towarzyszących

W środę 5 maja 2002 w maleńkim miasteczku Laski położonym niedaleko Warszawy,
na skraju przepięknej Puszczy Kampinowskiej odbyły się IV Mazowieckie Zawody
Psów Towarzyszących rozgrywane według regulaminu PT. Impreze zorganizował Klub AKI oraz płocki oddział ZKwPL, a boisko, na którym odbyły się zawody użyczyła Gmina Izabelin. Psy i ich przewodników oceniał znany słowacki sędzia pracy Josef Olearcin.

W sumie w zawodach wystartowało 39 psów. Prym wiodły owczarki niemieckie (15 sztuk), ale nie zabrakło też i naszej reprezentacji. Startowały dwa wilczaki: Irma z Litavske kotliny (wł. Marta Budny z Wrocławia) i Dragon Eden severu (wł. Adam Sobolewski z Białegostoku).

Wilczaki już od początku nie miały szczęścia - po losowaniu numerów okazało się, że startują jako ostatnia para. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie pogoda. Słońce świeciło od rana, było bardzo gorąco, a na niebie ani jednej chmurki. Niewielki lasek nie chronił psów przed upałem. Kilkugodzinne oczekiwanie odbiło się także na przewodnikach.

Poziom wyszkolenia był bardzo różny: były psy dobrze przygotowane technicznie, ale z powodu siłowego treningu pracujące bez entuzjazmu. Były psy ćwiczące chętnie, ale ich nastawienie na nagrode w postaci jedzenia powodowało wiele błędów - wzrok psów stale wędrował na ręke przewodnika. Było też kilka sztuk, których praca i współpraca z przewodnikiem na prawde cieszyła oko (niestety w wielu przypadkach psy te nie staneły na podium).

Pierwszym wilczakiem, który zaprezentował swoje umiejętności była Irma. Dziewczyny to już starzy wyjadacze na takich imprezach - i tym razem nie zawiodły. Jeśli pominąć drobne błędy jak krzywe siadanie, mały entuzjazm Irmy oraz jej trochę zbyt powolne wykonywanie niektórych komend, które zabrało im sporo punktów, ich ćwiczenie można ocenić wysoko. Para ta dała ładny pokaz uzyskując 186 punktów na 200 możliwych, ocene bardzo dobrą i zajmując 7. miejsce. Uwage sędziego zwróciło także doskonałe przygotowanie .... Marty do zawodów Smile

Dragonowi poszło dużo gorzej - ale nie ma się co dziwić: Garo walczył właśnie z przeziębieniem, więc choć jego forma pozostawiała wiele do życzenia cieszymy się, że ta para zdecydowała się na start w zawodach. Technicznie był on udany i byłoby nieźle, gdyby Dragon wykonywał komendy dwa, trzy razy szybciej.

Choć tym razem główne miejsca umknęły wilczakom, to zawody można zaliczyć do udanych i mieć nadzieję, że spora grupa ludzi, która kibicowała właśnie naszej rasie będzie miała za rok powód do radości....

Margo

Odpowiedzi