Karkonosze 08.2013
Nie ma jak to bardzo spontaniczny wyjazd w góry. Nie trzeba nic planować, zabiera się tylko najpotrzebniejsze rzeczy i włóczy się po grzbietach i dolinach.
Pierwszego dnia wstaliśmy o 5.00 a wróciliśmy o 20.00. Nie muszę chyba dodawać że zdrowo padnięci Mirna po raz kolejny pokazała, ze świetnie się czuje i świetnie sobie radzi w górach. Musimy tylko poćwiczyć komendę "nie niuchaj", bo na początku żyje w świecie zapachów i ciężko ją od nich odciągnąć
O ile po polskiej stronie Karkonoszy psy spotykaliśmy sporadycznie o tyle po czeskiej było ich mnóstwo- wszystkie biegały luzem, ale poza jednym nieosłuchanym labradorem zachowywały się nienagannie zarówno w stosunku do ludzi jak i obcych psów.
Mirna podczas tego wyjazdu została nazywana m. in:
-szakalem
-sarenką
-chudym panem wilkiem
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 4111 odsłon