2004.04.03 - Egzamin wytrzymałościowy ZVP1 w Racicach (CZ)

Już od dłuższego czasu planowaliśmy podejść do 40-kilometrowego biegu z naszymi psami. Jednak niestety zawsze tak się składało, że większość tego rodzaju akcji ma miejsce w drugiej połowie roku, kiedy to większość suk wilczaków czeka właśnie na szczeniaki (tak też było z Jolly w poprzednim roku). Dlatego tym bardziej ucieszyliśmy się, że tym razem bieg jest już w marcu. Nie jest to może idealna pora dla innych psów, bo większość z nich po zimie jest raczej w nienajlepszej formie, a napewno nie przygotowana do większego wysiłku. Bieg na 40 kilometrów nie jest jednak zbyt wielkim wyzwaniem dla wilczaków i można podejść do niego nawet bez większego przygotowania, co jednak nie znaczy, że wogóle nie trzeba trenować.

Na miejsce dotarliśmy już przed godz. 8:00, ale oczywiście nie obyło się bez problemów - po drodze złapaliśmy gumę (pierwszy raz w życiu). Na starcie zjawili się właściciele ośmiu wilczaków: Petr Malášek z psem Aladar Zelený paprsek, Karel Hladík z suką Jaw z Molu es, Antonín Prajza z psem Fredy z Ponického dvora, Michaela Pokorna z suką Aset Voodoo Wolf z Peronówki, Peter van Erne z psem Agar Morušový háj, Šárka Havlíčková z psem Iro od Úhoště oraz oczywiście my, Margo i Przemek, z sukami Merry Bell z Molu es i Jolly z Molu es. Prowadzącym egzamin był Ota Kříž, a sędziował nas już "klubowy" sędzia, Pavel Koucký. Pogoda była wymarzona, ale raczej nie na biegi, bo dzień był bardzo słoneczny, co w późniejszych godzinach dało nam się we znaki.

Egzamin rozpoczął się kilka minut przed 9:00, ponieważ wszyscy uczestnicy byli na miejscu i nie było sensu już czekać. Psy ruszały w odstępach 3-minutowych w kolejności: pies, suka, pies. Trasa, na której odbywały się egzaminy, wiodła wokół kanału wioślarskiego i miała długość 5km. Obok asfaltowej dróżki, po której jechaliśmy na rowerach, był około 2-metrowy pas zieleni, po którym mogły biec psy. Pierwsze dwa kółka wszystkie psy pokonały bez problemu. Schody zaczęły się dopiero potem, ale nie miało to nic wspólnego ze zmęczeniem. Niektóre psy dogoniły te biegnące z przodu i potem nie chciały już ich opuścić Wink) To była chyba największa zmora tego egzaminu: gdy jeden pies dogonił drugiego, biegł wraz z nim już praktycznie do końca egzaminu i nie było mu w głowie wyprzedzić go nawet o 20 metrów. I tak też potworzyły się dwie grupy biegnących psów: Agar z Jolly oraz druga: Iro, Aladar i Merry Bell, które potem stworzyły już jedną. Niestety w drugiej połowie egzaminu odpadły dwa wilczaki, które za mocno pościerały sobie poduszki łap i nie chciały już dalej biec. Ostatecznie egzamin zakończyło 6 psów, w tym dwa z czasem poniżej 3:00h (Iro od Úhoště i Merry Bell z Molu es). Wyniki znajdują się poniżej:

Lokata Nazwa psa Ocena
1. Iro od Úhoště doskonała
2. Merry Bell z Molu es doskonała
3. Aset Voodoo Wolf z Peronówki doskonała
4. Aladar Zelený paprsek doskonała
5. Jolly z Molu es doskonała
6. Agar Morušový háj bardzo dobra

Po doświadczeniach zdobytych na tym egzaminie nasuwa się kilka rad dla innych właścicieli, którzy w przyszłości chcieliby również podejśc do ZVP1: muskulatura typowego wilczaka, nawet nie trenowanego, bez problemu pozwala mu na pokonanie 40-kilometrowego odcinka, w czasie na ocenę doskonała, ale jeśli nie biega regularnie i siedzi w kojcu lub na kanapie w domu, to może się okazać, że podczas biegu wilczak porani sobie poduszki stóp, bo nie są one przygotowane do tak długich odcinków. Dlatego dobrze jest odpowiednio wcześniej zacząć ćwiczyć z psem, by jego poduszki odpowiednio się utwardziły podczas treningu. Teraz taki trening był dość utrudniony, bo dopiero co znikł śnieg i praktycznie przed egzaminem uczestnicy mieli jedynie 2-3 tygodnie na odpowiednie przygotowanie psów. Ale jeśli egzamin odbywa się w drugiej połowie roku, to naprawdę bardzo dobrym pomysłem jest zaplanować sobie regularne wypady rowerowe w ciągu lata, by pies miał szanse na odpowiednie przygotowanie. Również nasza Jolly w następny dzień po biegu odczuwała swoje poduszki i nie bardzo chciało się jej chodzić - więcej treningu napewno by temu zapobiegło.

Drugą istotną sprawą, która miała wpływ na cały przebieg egzaminu była sama trasa. Była ona bardzo wygodna dla rowerzystów, ale większości psów 5-kilometrowy odcinek trasy raczej nie pomógł i z każdym okrążeniem, a było ich w sumie osiem, właściciele musieli "przekonywać" psy, że warto biec następne kółko. Gdyby odcinek był dłuższy, np. 20km, a odstępy między psami większe, to unikłoby się tworzenia grup biegnących wilczaków i napewno polepszyłoby to czas niektórym psom, które nie chciały się oderwać od biegnącego stadka. Smile)) To było również widoczne na przykładzie naszych psów Jolly i Merry Bell. Normalnie to Jolly bez problemu biega przy rowerze 60-70km bez większego zmęczenia, Merry Bell z powodu niższego wzrostu i większej masy męczy się o wiele bardziej. Ale to Merry Bell miała podczas egzaminu czas o 6 minut lepszy, a to głównie za sprawą szybszego tempa jej grupy i charakteru Merry Bell, której nie nudzi nawet 10-krotne zrobienie kółka Wink.

Są to tylko drobne uwagi, bo cały egzamin był bardzo dobrze zorganizowany i przebiegł w bardzo miłej atmosferze. Teraz pozostaje nam tylko siąść na rower i ćwiczyć do następnego w kolejności egzaminu: ZVP2, czyli biegu na 70km. Wink

Przemek

Odpowiedzi